Przejdź do zawartości

Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— I zaledwie mila drogi?
— Tak, tam i z powrotem — dwie.
— Bagatelka! Wystarczy kilka minut jazdy.
— A czy nie będą niepokoić się o panią ojciec, brat i najbliżsi?
— Ach, nie zwróciłam na to uwagi! Przepraszam, mister Gerald, bo może pan mieszka nie sam i będzie panu nieprzyjemnie...
— Tak, mieszkam nie sam...
Luiza wyobraziła sobie piękną twarzyczkę smagłej meksykanki mniej więcej w jej wieku, o rumianych policzkach, perłowych ząbkach i wspaniałych czarnych włosach. Na twarzy kreolki odmalował się smutek.
— Ten ktoś nie lubi gości, nieprawdaż? — zapytała.
— Przeciwnie. — odparł Maurice. — Jest on zawsze gościnny. Mój przyrodni brat przepada za towarzystwem.
— Pański brat?
— Tak, Felim O’Nill, Irlandczyk. Jeżeli pani sobie życzy, mój współlokator będzie niezmiernie rad.
— Chętnie skorzystam z pańskiej gościnności, a ojciec i reszta towarzystwa mogą zaczekać.
Po upływie kilku minut piękna kreolka zwiedziła zagrodę łowcy mustangów i z przyjemnością przejrzała szereg książek, które świadczyły o inteligencji ich posiadacza. W powrotnej drodze, jadąc kwitnącym stepem, doznawała dziwnych uczuć, a zwłaszcza zasmucała ją myśl, że w ciągu całego