Przejdź do zawartości

Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stera, lecz nikt nie przywiązywał do tego wielkiej wagi, ponieważ dom był zbudowany mocno i wyglądał, jak twierdza. Niemniej jednak krążące coraz uporczywiej wieści zaczęły oddziaływać na Pointdekstera zatrważająco i odbierały mu pewność siebie.
Pewnego razu cała rodzina, nie wyłączając kapitana Calchuna, który był już wyzdrowiał i mógł udzielać się towarzystwu, siedziała przy stole. W tem przybył z twierdzy posłaniec i przyniósł od komendanta list, adresowany do plantatora. W liście tym major zawiadamiał, że Indjanie według wszelkiego prawdopodobieństwa szykują się do walki, gdyż pewien zbieg z pośród tubylców, wódz Seminolów nazwiskiem Dziki Kot doniósł, że widział, jak plemię Komanczów odtańczyło swój wojenny taniec, co świadczy o gotowości ich do walki. Przytem wiele band dzikich rozproszyło się po Teksasie, łupiąc i mordując bezlitośnie.
— Czyż można polegać na doniesieniach jakiegoś tam zbiega? — rzekła Luiza. — Tymbardziej, że Dziki Kot jest wrogo usposobiony zarówno względem białych, jak i czerwonoskórych.
— Słuszna uwaga, — odparł plantator — podobnież zapatruje się na tę sprawę major. Jest on przekonany, że dwulicowy ten Indjanin nie będzie długo zastanawiał się nad tym, czy ma pójść ręka w rękę z Komanczami, gdy znajdzie odpowiednią dla siebie chwilę. Tymbardziej więc musimy być ostrożni. Zresztą spodziewam się, że w pobliżu niema ani Komanczów, ani Seminolów.