Przejdź do zawartości

Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Marzenia smutne, pełne czaru,
Latają nad nim w późnym śnie.
Zbudził się: lokaj list przynosi;
W nim książę N. uprzejmie prosi
Na wieczór. »Do niej! Boże mój!
Z pewnością będę!« — Liścik swój
W tym sensie śle... I niecierpliwy,
Co go udręcza, nie wie sam...
Co się ruszyło w głębi tam,
W duszy oziębłej i leniwej?
Próżności hydra? — gniewu gad?
Czy miłość — troska młodych lat?


XXII.

Liczy godziny na zegarze,
Bez końca dłuży mu się dzień.
Dziesiąta wreszcie!... Zaprządz każe...
Wyjechał — pędzi — wchodzi w sień —
Do księżnej idzie na pokoje.
Tatjana — sama... I we dwoje
Chwil kilka siedzą... Ale znów
Oniegin nie znajduje słów...
Siedzi pochmurny, nawpół zgięty;
Niezręczność każdy zdradza ruch...
Ledwie odpowie... Jego duch
Upartą myślą jest zajęty;
Uparcie patrzy... lecz, jak wprzód,
Widzi w niej jeno spokój, chłód...