Przejdź do zawartości

Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Będzie temu lat 15... lecz cóż znaczą łata gdy kto pozostawi dobre wspomnienie w sercach.
Robert założywszy ręce na kolana wstrząsnął głową ze wzruszeniem i rzekł z cicha:
— Biedny Penhoel...
Poczciwy Géraud pogrążony w zadumaniu wyprostował się żwawo i spojrzał z zadziwieniem na Roberta.
Zdumienie jego było równie wielkie jak Błażeja, który śledził tę scenę podobnie jak wielbiciel widowisk scenicznych, napawający się nieprzewidzianemi zwrotami pierwszego przedstawienia sztuki.
Pojmując dążność Roberta, od przybycia oberżysty odgadywał stopniowo kolej, na jaką towarzysz jego usiłował wstąpić, gdy zaś nie czuł się zdolnym postępować dalej bez potknięcia na tej trudnej i niebezpiecznej drodze, każdy krok naprzód wiodący był dla niego przedmiotem podziwu.
Robert rósł w oczach jego i od kilku chwil przybierał bochaterskie kształty.
Czekał, hamując ile możności zadziwienie,