Przejdź do zawartości

Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
OD WYDAWCY.

Przekład Kicińskiego jest bezsprzecznie ze wszystkich nie tylko najlepszy, ale i pod względem językowym nam najbliższy. Doskonała znajomość języka łacińskiego, mistrzowskie władanie ojczystym, wiersz płynny, naturalny i potoczysty, wreszcie wierność, z jaką oddaje oryginał — oto zalety, któremi góruje tłómacz nad swymi poprzednikami. Mimo to wypadło tu i ówdzie na ogół dość często, do tekstu Kicińskiego gładzącą, a nawet poprawiającą przyłożyć rękę, przedewszystkiem w wypadkach, kiedy tłumacz albo miał przed sobą tekst oryginału mylny, albo mając tekst dobry, mylnie go zrozumiał, a zatem i mylnie przełożył. Język Kicińskiego, w istocie swej nie różny od dzisiejszego języka literackiego, nie jest jednak wolny od, nielicznych zresztą, archaizmów, a nawet zwrotów, dziś nie każdemu czytelnikowi zrozumiałych. Pozwala też sobie tłumacz niekiedy na rymy łatwe (końcówki deklinacyjne i konjugacyjne), co wprawdzie w tamtej epoce, przed stu blisko laty uchodzić jeszcze mogło, dziś jednak czytelnika razi. Wydawca starał się te usterki nierówności i chropowatości wygładzić i podać tekst, ile możności, gładki i zrozumiały.
Niniejsze wydanie »Przemian« nie jest zupełne; podano wybór, ale wybór obfity, bezmała dwie trzecie całego poematu. Opuszczono jedynie to, co pod względem czy to poetyckim czy mytologicznym nie przedstawiało osobliwszej wartości lub urazićby mogło ucho nowoczesnego, młodocianego zwłaszcza, czytelnika. Istotna treść utworu, bogaty skarbiec cudownych