Przejdź do zawartości

Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W swobodniejszej chwili wygnańczego żywota spróbował Owidjusz na innej, niewinniejszej treści dawnego twórczego talentu. Mamy więc fragment poematu o rybach, Halieutica, do którego rybne bogactwo Morza Czarnego zapewne poetę natchnęło. Utwór ten nie przydał jednak zdobnego liścia do wieńca jego poetyckiego, a świadczy chyba o zamieraniu werwy i talentu w zręcznym i swobodnym niegdyś poecie.


Zakres talentu Owidjusza był dosyć ciasnym. W dwóch miarach wypowiadał on wyłącznie swe poetyckie natchnienia, w dwuwierszu elegji lub w heksametrze. Opiewał miłosne własne lub innych przeżycia, albo też opowiadał baśnie, w których miłość przeważną odgrywała rolę i była najczęściej osią, około której cały obracał się wątek. Obniżył on wiele pojęć i uczuć; bogów ściągnął z wysokiego majestatu na ludzki poziom, miłość z wyżyn wielebnych i głębi serca na stopień galanterji lub pożądania, patrjotyzm wreszcie spospolitował błogiem lecz egoistycznem uczuciem, że osobnikowi tak dobrze dziś na świecie się dzieje. Ale czarowi jego opowiadania i języka ulegać zawsze będziemy, a bogactwem jego barw i obrazów zawsze się zachwycać. W tym kierunku był panem niedoścignionym. Starożytni podziwiali jego wszechwładzę i mistrzostwo na tem polu, mówili jednak, że nad treścią i formą panował bezwzględnie, niej umiał natomiast panować nad sobą. Niepowściągliwość pewna myśli, słowa, uczucia często się rzeczywiście u niego zaznacza. Z raz poczętą myślą, utoczonym zręcznie frazesem igra ten poeta, jak prawdziwy rozrzutnik, trwoni-