Przejdź do zawartości

Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rozdawco światła — wody — chleba,
Wdzięczną, ty glebę, Mistrzu, orzesz,
Bo każde serce z serc milionów
Gra dzisiaj dźwiękiem złotych dzwonów,
I jako owych dzwonów granie,
Z krańca po kraniec mknie wezwanie:
Pójdźmy za nim...





SFINKS.




Od wieków milcząc stoję,
Żywy — chociaż z kamienia,
Patrzyły oczy moje
Na setne pokolenia.

Szły, jako wy idziecie,
Goniące za złudzeniem
I przeszły — i na świecie
Nie trwają, nawet cieniem.

Czyż duch wam nie powiada
O swojej wysokości?
On, jako gwiazdka blada,
Na drodze ziemskiej gości.

I za grobem jedynie,
W słońce się rozpłomienia,
W Zbawienia pełniąc czynie
Wszystkie ludzkie marzenia

Trzeba duszę okolić
Tęczą pozaświatową