Przejdź do zawartości

Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/047

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Owo święto nad świętami!
Owo dzisiaj: Boże Ciało!


II.

W miejskich domach gwar nielada,
Krzątanina od poranka! —
Suty robron imość wkłada,
Białe szatki imościanka.

Od kwiatuszków wonno wszędzie,
By na polu, świeżo zżętem.
Te panienka sypać będzie
Przed Najświętszym Sakramentem.

Obok córy mistrz cechowy
Brząka w szablę, mości panie!
Na łbie kołpak sobolowy,
Pas indyjski na żupanie!

Na kontuszu wabi oczy
Relikwiarzyk prosto z Rzymu...
On z pierwszymi zawżdy kroczy,
Dzierżąc drągi baldachimu...


III.

Imć pan burmistrz myśli w sobie,
Aż mu z czoła pot mknie krwawy,
By zaś w chwale i ozdobie
Nie poszkapić cnej Warszawy!

Toć że tutaj, rzecz wiadoma —
Locum króla jegomości,
Niechaj Poznań się zasroma!
Niech sam Kraków pozazdrości!