Przejdź do zawartości

Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Szczęścia i kochania
Nie widać z za proga —
Dziewczyna, jak łania,
A jak tygrys sroga!

Wyjdź-że, wyjdź z swej chaty,
Uśmiechnij się do mnie,
Na buziaku kwiaty
Niech zakwitną skromnie!

Niech zakwitną skromnie
Lilije i maki,
Bo tęsknię ogromnie,
Mknąc złotemi szlaki!

Mknąc złotemi szlaki
Marzenia, dumania,
Lecę, jakby ptaki,
Do mego kochania!

Wychyl się z okienka,
Jak gwiazdka w błękicie,
Mojaś ty panienka,
Złoty sen — i życie!


V.

Choćby mi król dał złota wór
Za miłość twoją —
Rzuciłbym w kąt dukatów wór
Za miłość twoją!

Choćby mi król dał państwo swe
Za miłość twoją —
Zrzekłbym się miast i mnogich siół
Za miłość twoją!