Przejdź do zawartości

Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/009

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Sen nocy wiosennej.

POETA.

Obcy dziś ludziom i zamknięty w sobie
Trwam, jakby żywcem zakopany w grobie,
Jedno mi tylko zostało ze świata:
Ból, co bez przerwy do serca kołata,
I wizyę szczęścia stawiając przedemną
Mówi: „Już nigdy!”

(Po chwili): Tak ciemno! tak ciemno!
A przecież pomnę: na mój rozkaz jeden
W latach młodzieńczych wstawał złoty eden,
Przeczyste źródła z nagiej skały biły,
Gwiazdy śpiewały i kwiaty mówiły,
A cóż dopiero ludzkie serca! one
Były, jak ptaki śpiewne i natchnione!
Do nóg mi żywym upadały wiankiem!
Byłem ich panem i razem kochankiem!
Na me skinienie rwały się do słońca —
A każda dusza, do Boga tęskniąca,
Pięła się w niebo po strunach mej harfy! —
I śniłem wtedy, że nawiążę szarfy
Pomiędzy niebem a ziemskim padołem,
Że z woli Boga sam jestem aniołem
I mogę tworzyć anioły!..