Przejdź do zawartości

Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

udali na sianokos i razem spożyli śniadanie; ale Dick wyjechał ze swoją teoryą zaczęcia sianokosu w górze rzeki, i nie zepsucia mi smaku przez zakosztowanie tej przyjemności gdzieindziej, tak, że choć niechętnie ustąpiły, mszcząc się za to zadawały mi mnóstwo pytań o kraju, z którego przybywam i o panującym tam sposobie życia, na które było mi nieco trudno odpowiedzieć; niewątpliwie odpowiedzi, jakie im dawałem, wprawiały je w zdumienie. Zarówno w odniesieniu do tych ładnych dziewcząt, jak i do każdego innego w drodze spotkanego zauważyłem, że pomimo poważnych wieści, jakie słyszeliśmy w Maple-Durham, wszyscy chętnie rozprawiali o wszelkich drobiazgach życia: o pogodzie, o plonie siana, o ostatnim nowym domie, o braku lub obfitości takich lub innych ptaków, i tak dalej, a rozprawiali o tych rzeczach nie w sposób głupi konwencyonalny, lecz w sposób dowodzący istotnego zainteresowania. Co więcej spostrzegłem, że kobiety wiedziały o tem tyle samo co mężczyźni: znały nazwy kwiatów, oraz ich właściwości; znały sposób życia tych lub innych ptaków czy ryb.
Inteligencya ta wpłynęła na moją ocenę ówczesnego życia wiejskiego; ponieważ w minionej epoce zwykło się było mówić, i to na ogół biorąc, słusznie, że po za swą codzienną pracą wieśniacy niewiele wiedzieli o wsi i nie umieli nic o niej powiedzieć; ci zaś ludzie chłonęli chciwie wiadomości