Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przez odrazę ku swemu ciemięzcy prawie do rozpaczy przywiedziona — moje postanowienie znasz pan. Trzymaj mnie w więzieniu, zabij mnie, ale ja nigdy nie zostanę twoją żoną.
— Nie powoduj się gniewem. Rozważ tylko swoje ubóstwo; ofiaruję ci moje serce i rękę a zarazem bogactwo.
— Pieniądz i zawsze pieniądz! Ja jednak panu mówię, że o bogactwa nie stoję, a ubóstwa się nie boję.
— Pojmuję to i zostawiam ci trzy dni do namysłu.
Po tych słowach postawił dozorca uwięzionej dziewczyny potrawy na stół w gabinecie i odszedł.
Gdy trzeciego dnia znowu Rodille przyszedł, znalazł ten sam opór i zdziwił się niemało, że w tej nikłej osłonie mieszka żelazna dusza, stała wola, przeciw której nadaremnie walczy. Trupia bladość jej oblicza, czerwone od łez oczy okazały jednak straszne zniszczenie, które bezsenność, samotność i zwątpienie sprawiły w jej całej istocie.
Tak upłynął miesiąc — a nic się nie zmieniło, Rodille rzekł do siebie samego:
— Jutro zrobię ostatnią próbę, a jeżeli ta się nie uda, to dziewczyna sama się osądziła, ja powrócę do Merciera i wypłacę mu sto tysięcy franków za cztery miliony.
Gdy następnego dnia zapytał Blankę, nie odpowiedziała mu ani słowa.
Rodille rzekł:
— Dopóki będziesz miała jeszcze jaką nadzieję