Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Krew jest na tych banknotach — rzekł blednąc Baudier.
— Krew? — powtórzył mechanik.
— Sam pan widzisz.
Vaubaron zgarnął wartościowe papiery i przeląkł się również, zobaczywszy na odwrotnej stronie bankotów świeże, szerokie plamy krwi powierzchownie tylko nieco zatarte.
— Tak, to prawda, to jest w samej rzeczy krew.
— Czyś pan tego nie wiedział?
— A zkądżebym mógł wiedzieć o tem?
— Otrzymawszy pieniądze, musiałeś je przecież oglądnąć?
— Tak, zrobiłem to, lecz tylko pobieżnie, zresztą było ciemno, gdy mi je wręczono.
— Tak — rzekł Baudier, przeciągle, z twarzą niedowierzanie wyrażającą.
Ta zmiana w zachowaniu się woźnego nie uszła uwadze Vaubarona i jakkolwiek nie znał przyczyny, przecież czuł się urażonym.
— Zkąd pan te pieniądze wziąłeś?
— Cóż to ma do rzeczy? — odpowiedział zimno Vaubaron niemile dotknięty tonem indagacyjnym, jakiego woźny użył, — dość na tem, że mam pieniądze.
— Masz pan słuszność. Wystarcza zupełnie, a reszta wcale mnie nie obchodzi.
Rzekłszy to, powstał i usunął się nieco od swego gościa.
— Mam wydać panu siedmset dwadzieścia pięć franków, oto są. Sługa pana.