Przejdź do zawartości

Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Stajesz pan jako wyzywający, mnie zatem, jako wyzwanemu, przysługuje prawo wyboru broni.
— Możesz pan wybrać, co ci się podoba.
Comminges namyślał się chwilę.
— Miecz obosieczny jest dobrą bronią — rzekł wreszcie — ale zostawia po sobie brzydkie rany, a w naszym wieku — dodał z uśmiechem — dba się o to, żeby nie mieć twarzy zeszpeconej. Sądzę, że rapir będzie najlepszy; równie dobrze zabija, a przynajmniej nie oszpeca. Wybieram zatem rapir i puginał.
— Zgoda — odrzekł Bernard, odchodząc.
— Jeszcze chwilę! — zawołał Vandreuil, zatrzymując go — miejsce spotkania?
— Wszystka szlachta bije się na Pré-aux-Cleres — rzekł Comminges — ale może pan wolisz gdzieindziej?
— Wszystko mi jedno.
— Wstaję zwykle o ósmej, nie będę więc mógł przybyć wcześniej jak o dziewiątej.
— A zatem o dziewiątej.
Bernard odwrócił głowę i ujrzał w pobliżu hrabinę de Turgis, która zostawiła Jerzego we framudze, zajętego rozmową z inną panią. Na widok nadobnej sprawczyni złego, młodzieniec przybrał minę poważną i niedbałą zarazem.
— Wszystko więc ułożone — mówił Vandreuil, który był w swoim żywiole — pozostaje tylko umówić się co do sekundantów.