Przejdź do zawartości

Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zuchwały gaduło! Naucz się trzymać język za zębami! Zaprowadź konia do stajni i pamiętaj, żeby mu na niczem nie zbywało.
Oberżysta zwiesił głowę powiódł wierzchowca do żłobu, klnąc po cichu wszystkich protestantów, francuskich i niemieckich.
Nieznajomy wszedł do izby, na znak pozdrowienia uchylił kapelusza, ozdobionego czarnemi i żółtemi piórami. Dowódca odkłonił się grecznie i przez chwilę obaj patrzyli na siebie w milczeniu.
— Jestem szlachcicem i protestantem — przemówił młodzieniec — cieszę się bardzo, że spotykam tu moich spółwyznawców. Jeżeli panowie pozwolicie, to zjemy razem wieczerzę.
Rotmistrz, ujęty wytwornem obejściem i bogatym strojem nieznajomego, zapewnił, że będzie to wielki zaszczyt dla niego; a ładna cyganka, Mila, wskazała mu miejsce obok siebie i nalała wina.
— Nazywam się Dietrich Hornstein — rzekł wódz rajtarów, trącając się z młodzieńcem musiałeś waszmość słyszeć o mnie? Dowodziłem pułkiem Straconym pod Dreux i Arnay-le-Duc.
Nieznajomy zrozumiał, że musi także się przedstawić.
— Moje nazwisko nie jest tak sławne — odrzekł — za to mój ojciec znany jest dobrze w wojnach domowych. Nazywam się Bernard de Mergy.
— Znałem bardzo dobrze ojca waszmości, pijmy za jego zdrowie!