Przejdź do zawartości

Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ VI.

Alinka stała w oknie salonu, patrząc na ogród zamyślona. Miały wyjść razem z siostrą na przechadzkę; Kamilla nawet wyszła już sama, nie mogąc się siostry doczekać.
W buduarku przy fortepianie siedział Henryk i grał jakąś melodye tak rzewną i tęskną, że się Alinka dość nasłuchać nie mogła.
Kto był autorem tego ślicznego kawałka? Może to improwizacya? Te nader ważne pytania cisnęły się do główki dziewczyny i uznała, że niepodobna w tej chwili wyjść na spacer. Postanowiła poczekać w salonie i spytać o tytuł tej sztuki, przerywać bowiem muzyki nie miała odwagi.
Kamilla tymczasem przechadzała się po parku; na tejże samej ścieżce ukazał się Werthart; szedł szybkim krokiem.
Werthart spotkał Kamillę niby przypadkiem, zabiegłszy jej drogę z ukosa. Kamilla zatopiona w myślach, szła powoli ze spuszczonemi oczyma i nie spostrzegła męża, aż stanął tuż przy niej. Zatrzymała się widocznie zmieszana, na jego twarzy znać było także pewne zakłopotanie.
— Sama do parku wyszłaś, Kamillo? — zapytał, siląc się na ton swobodny — może ci nudno tak samej?