Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 24 —

— Karyerę rozpoczęła jako gęsiarka, awansowała na gospodynią, a w końcu została żoną starego Rudnickiego, stryja mojej żony i właściciela tych dóbr. Jakkolwiek naprawdę się z nią ożenił, nigdy nie uważał za równą sobie; można przypuszczać, że chciał w ten sposób mieć tanią i wierną opiekunkę w chorobie. Nigdy nie zmieniła stroju, a gdy przejeżdżali krewni jej męża, uważali ją zawsze jako służącą, ona względem nich zachowywała się pokornie. Po śmierci starego, miała zapewniony legat na dobrach, składający się z kilkuset talarów rocznie, który jej teraźniejszy właściciel jaknajsumienniej wypłaca.
— Były więc dzieci z pierwszego małżeństwa, które majątek odziedziczyły?
— Nie, dobra przeszły na młodszego brata, ojca mojej żony, od którego odkupił je książe.
Ostatnie wyrazy wymówił Werthart z nie jakiem wahaniem, a oddawszy konia czekającemu nań stajennemu, dodał pospiesznie:
— Zostawmy te stare dzieje w spokoju i lepiej chodźmy na śniadanie, które nam się należy.
Na schodach spotkali Kamillę; powitała ich z właściwym sobie wdziękiem. Koronkowa chusteczka nakrywająca jej złote włosy, kilka loczków i lekkie rumieńce, robiły z niej młodą dzieweczkę, a swobodny uśmiech, z jakim się do nich zbliżyła, zadawał kłam wczorajszemu jej wzruszeniu.
Henryk z prawdziwym zachwytem zapatrzył się w to piękne zjawisko. Werthart za to zdawał się starannie unikać żony.
— Śniadanie czeka już na panów.
— Jeżeli tak — rzekł gospodarz — to zaraz się do niego zabierzemy, poruczniku, bo wybacz Kamillo, ale mam wiele zajęcia, i po śniadaniu wyjeżdżam znowu.