Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdobne cnotami, za nic ma, źle o nich mówi i w ten sposób obywatelom, którzy jeszcze porządnego stanu się trzymając, w ideałach żyją, szkodzi, sprzeciwia się, i sen z ich godziwemi rozrywkami uznojonych ciał wypłasza. Po szóste: Że mogąc jeździć, sam na swych nogach chodzi i biednego woźnicę, jakoteż cech kareciarzy do upadku przywieść byłby w stanie, jeżelibyśmy jego rozkładowym skłonnościom prawnej nie położyli tamy. Po siódme: Że w nocy z piątku na sobotę, zarzuciwszy nawet chodzenie, po obłokach latał, a na zapytanie stróża nocnego, czemuby to czynił, odparł, ten mu na głowę rzuciwszy okrzyk: Sic volo sic volo, co w tłómaczeniu urzędowem znaczy: jak chcę, tak fruwam. Za tych wyżej przytoczonych win siedmioro, oskarżony podlega karze głównej czyli ścięciu, które to ścięcie na zasadzie praw obyczajowych, w związku z utartemi sposobami użycia niektórych obywatelstwo mających wyrazów, i z uwagi na przyjęty społecznie modus bibendi, trzeba rozumieć podwójnie: raz, jako stan porażenia latawczych, a nawet chodzeniowych ośrodków podmiotu, a drugi raz — w sensie fizycznego niebytu, spowodowanego odjęciem temuż podmiotowi pewnego przedmiotu zwanego, odnośnie do obywateli przeciętnych, głową, a jeżeli chodzi, jak w danym wypadku, o wartogłowa — nieroztropną i przewrotną kończyną górną«.