Przejdź do zawartości

Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cym nas uśmiechem, zakąsywał obuszczęk najprzekwaśniejsze smakołyki, pokrzykując jeno: »Wyborne! Wspaniałe!...« i odpornością swoją na przeciętne działanie rzeczonych przekąsek, moc ich śledczą zobojętniwszy, zeznań żadnych ani przyznań się do winy nie czynił. Wskutek tego odmieszczono go od »kwestyi« i pozwolono mu odetchnąć, co wpłynęło nader ochronnie na ilościowość niedogryzionych frykasów inkwizycyjnych. Przewodniczący wstał, spojrzał z niewątpliwym acz umiejętnie tajonym przekąsem na prawie pustą blaszankę z makrelami, i odwiódłszy od niej wzrok, w którym na chwilę zmroczona, znów zajaśniała cicha niezachwianość, obrzucił mm przestępcę i nas, sędziów, i rzekł:
— »Urodzony (niestety) Franciszek Rebursista winien jest następujących poniżej wymienionych przeciwko ogólnemu stanowi rzeczy uchybień, pogwałceń i wykroczeń. Po pierwsze: Że z nocy dzień robiąc i naodwrót, porzuca łóżko, a w niektórych razach otomanę, wraz z nietoperzami i wraz z onemiż na spoczynek się udaje: a tak zgoła naturalny bieg rzeczy przeinaczywszy, czas na daremnem wczytywaniu się w dzieła poetów, filozofów i innych pisarzy metafizycznych, w nieprawnym zakresie piszących, trwoni. Po drugie: Na mocy zeznań świadków: woźnego Walentego tudzież Pelagii Agnieszki dwojga imion służącej, tenże