Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ażeby utrwalić w nich przekonanie o swojej wyższości, polecił Eoji, aby mu przyniosła łuk i strzały, a wtedy przytwierdziwszy do strzały niewielką, płonącą jeszcze głownię, wycelował swój łuk w stronę, gdzie oczy wampirów iskrzyły się gęsto w ciemnościach, jak świętojańskie robaczki — i wypuścił strzałę, wpośród ogólnego milczenia.
Pocisk musiał być celny, gdyż w ciemnościach rozległy się ostre chrapliwe krzyki, rozdzierające miauczenia, głuchy szum — i wszystkie światełka znikły, tylko przez czas jakiś słychać było jeszcze jakby błagania, czy pogróżki, wygłaszane w nieznanym języku.
Wreszcie i to ucichło, lecz natomiast ogień zasyczał, zaszumiał i wybuchnął słupem pary i dymu. Woda, doprowadzona przez drugiego Roomboo podziemnym kanałem pod ognisko, wybuchła i ogień zalała.
Ale tym razem, nauczony już doświadczeniem, Robert szybko odgarnął żarzące się z boku węgle na miejsce dalsze i suche, i z maczugą w jednej ręce a z gałęzią płonącą w drugiej, stanął nad brzegiem blizkiego jeziora. Gdy wkrótce wynurzyła się z wody wstrętna głowa Roomboo, zadał jej cios tak potężny, że wkrótce wyciągnięto na brzeg martwego potwora. Wtedy to Robert mógł się jeszcze lepiej przyjrzeć dziwnej budowie jego ciała, a szczególniej nóg.
Przednie, nadzwyczaj długie i rozrośnięte, miały tak silne pazury, iż mogły w kilka chwil wykopać dół w najbardziej kamienistym gruncie. Druga para, umieszczona po bokach, przypominała raczej płetwy: te nogi miały palce grube a krótkie, połączone błoną; pazurów prawie nie było. Musiały one służyć temu ślepemu zwierzęciu do opierania się na błocie lub grzązkiem