Przejdź do zawartości

Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

krewkość i swoją starą siedmdziesięcioletnią żałobę po niej.

Ej wirsycku, wirsycku, ej dałbyk cie ozłocić,
Ej kieby sie mi mogła ej moja młodość wrócić!...

Prawie, że łka. Zatacza się, bo jest „przynapity“ trochę, na muzykanta, obejmuje nas wszystkich, ściska i powiada do mnie: „Ej panie, mojéj młodości mi zol!“
Robi się bardzo smutno w izbie. Naprzód wszystkim nam się przypomina, że „i my się miniemy po malućkiej kwili“, a potem, że nam jest, lub będzie żal przedewszystkiem tego, czegośmy nie użyli, a temu staremu Tomkowi Gadei żal jest tego, co przeżył. My mało przeżywamy, my tylko wyobrażamy sobie, cobyśmy mogli, cobyśmy byli mogli przeżyć, a on żył! Żył tak, jak mu było żyć najwłaściwiej, najwrodzeniej. Kochał się, cho-