Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 01.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przypuszczono, * Choć byli Anieli, * Stojący tam w bieli * Hi hi hi hi hi hi itd.

Stąd krzyki i huki i wesołe pienia? * Skąd głosy w niebiosy idą bez spocznienia? * Oddaliśmy Dzieciąteczku * Pokłon, które jest w żłóbeczku; * Stąd sobie wesoło, * Wykrzykujem wkoło * He he he he he he itd.

A dary, ofiary czy daliście przecie? * Czy czołem wesołem przyjęło to Dziecię? * Jak Dziecina ta miluchna, * I święta Jego Matuchna, * Tak staruszek mile, * Przyjął w tejże chwile. * Hu hu hu hu hu hu itd.

A na lirze szczerze, czyście grali Panu, * Pląsając, chulając od nocy ku ranu? * I gra była i śpiewanie, * Tak, że aż niebieskie Panie * Rączkami klaskało, * Nóżkami tupało. * Ho ho ho ho ho ho itd.

A z blizka igrzyska nie zrobili Panu, * Grając i skakając od nocy ku ranu? * Gdy Stach blizko czynił pląsy, * Paniczyk go łap za wąsy. * Gdy krzyczeć poczyna, * Śmiała się Dziecina. * Ha ha ha ha ha ha itd.

Czy mogę w tę drogę ja się puścić śmiele, * Do szopy w te tropy Boga widzieć w ciele? * Spiesz się, nie przerywaj chwały, * I daj onę przez wiek cały. * Chcemy nieba Pana, * Od nocy do rana. * Ho he hi ha ho he itd.





KOLĘDA  34.


Do nóg Twoich się zbliżamy, upadamy * Jezu w tym żłóbeczku, *