Przejdź do zawartości

Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pnączami, w ciągu dnia śpiewał mu jakiś dziwny ptaszek, a wieczorem, wieczorem wyrajały się z gąszcza świecące robaczki, zaś nietoperze kluczyły zygzakowatym lotem nad sucho szeleszczącą trzciną. Ode wsi słychać było, jak bębnią i tańczą Murzyni, uroczyście obchodzący przybycie nowego pana. Mr. Kettelring odetchnął z głębi. Tutaj, dalibóg, nie trzeba mieć imienia, a co do pamięci, cóż tu po niej, co po niej? Człowiek mruga ospale w słonecznej spiekocie i nie chce mu się wędrować ścieżkami wspomnień. Dość na tym, że jesteś tutaj i kwita. Jest tu taka trwała, nieustająca i szumiąca teraźniejszość.
Powinien by napisać list do Camagueyny, jak się tu rzeczy mają, ale jest zbyt leniwy. Dokoła chaty pełno powoju i kwiatów, pleni się tu kasawa i banan mafafo. Włochata gąsienica lezie po łodydze w górę, a mrówka biega tam i sam po ogromnym liściu, jakby miała do załatwienia ważną sprawę. Przez parę chwil bawi człowieka patrzenie na jaszczurki goniące się po niedobudowanych murach fabrycznych. Ale nagle jaszczurka drętwieje i siedzi, siedzi jakby przybita do muru. Żeby tak był pod ręką kamień, to by śmignęła jak błyskawica! Poczekaj no, już ja ci dam, I Mr. Kettelring kiwa palcem na Murzyna ukrywającego się za murem. Jest to miejscowy starosta, dostawca sił roboczych, dozorca i w ogóle dygnitarz.
— Co to tu za porządek? — woła pan Kettelring. — Wy złodzieje, ropuchy leniwe, marsz mi w tej chwili budować fabrykę! Przyprowadzisz mi tu trzydziestu chłopa, rozumiesz? Compris? Już ja z was wypędzę to wałkoństwo! — Więc teraz jakie dwa tuziny Murzynów kręci się po placu budowlanym, zachowując się tak, jakby coś budowali. Jaszczurki już się tu gonić nie mogą. Mr. Kettelring patrzy przymrużonymi oczyma w rozdygotaną spiekotę. Przynajmniej coś się dzieje. Przynajmniej wydaje mu się, że coś robi, i nie musi patrzeć na niedobudowany mur, na którym jaszczurka siedzi zdrętwiała, jakby się nie mogła ruszyć z miejsca. Coś się robi, więc szybciej upłynie dzień, tydzień,