Przejdź do zawartości

Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak czy owak była to w każdym razie przestroga, a jeśli Kubańczyk przestrzec się nie pozwolił, to już było całkiem jasne, że i on działał pod wpływem tajemnych, potężnych konieczności. Przede wszystkim kupił papiery po jakimś człowieku zmarłym w szpitalu. Este hombre musiał przecież mieć jakieś imię i tożsamość, a nie miał nic przeciwko temu, aby odtąd być kimś, kto się nazywał Mr. George Kettelring. Kettelring to dobre nazwisko: może to sobie być Jankes, Niemiec lub członek jakiejkolwiek innej narodowości, a w handlu brzmi takie nazwisko bardzo dobrze i wzbudza zaufanie.
Jak ma być George Kettelring, niech będzie George Kettelring. Nikt nie zacznie go badać, skąd przybywa, bo nie wywiera wrażenia, jakby na wyspach był dopiero od wczoraj. Nazywa się go el secretario, a słowo to nie wyraża nic określonego. Głównie zajmuje się on tłumaczeniem i pisaniem listów. Gdy robił notatki do pierwszego listu, powiedziałbym, że utknął i wytrzeszczonymi oczyma przyglądał się swemu pismu. Niezawodnie przypominało mu ono coś głęboko osobistego, czego w żaden sposób nie mógł sobie przypomnieć. Niezawodnie było to jego zgubione ja, przechowane w charakterze pisma.
Od owej chwili pisywał tylko na maszynie, ubawiony łagodnie rozległością i plątaniną spraw i zainteresowań Kubańczyka. „Ubawiony łagodnie”, oto słowo, jakiego należało tu użyć. Czy chodziło o procenty, czy o melasę, o rentowność pól tytoniowych, o umowy zbiorowe z cejlońskimi kulisami na Trinidadzie, o grunta na San Domingo czy na Martynice, o cukrownie na Barbudzie czy o agenturę w Port au Prince, zdawało się, że dla niego nie są to prawdziwi ludzie, rzeczywiste majątki, towary i prawdziwe pieniądze, lecz rzeczy poniekąd komiczne, choćby dlatego że takie są odległe i nierzeczywiste. Było mu tak samo, jakby mu kto opowiadał o hipotece na Alfa Centau-