Przejdź do zawartości

Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spał — przebudziłam go i powiedziałam mu: „Teraz mnie zastrzel“. Ale on wyśmiał mnie i znowu, znowu — — — Prosiłam go potem powtórnie: „Zastrzel mnie, proszę ciebie“. Wtedy wziął naboje i wyrzucił je przez okno do ogrodu. „Śpij“, — odezwał się tylko, a ja myślałam, że to już jest na zawsze koniec. Ale za dwa dni odszukał nas brat i odwiózł mnie do domu — — — Czyż człowiek może się potem tak zupełnie zmienić?
— Jak zmienić?
— Jak zmienić! Boże! żeby to było nowe życie! Czy może się człowiek zmienić o własnej mocy?
— N — n — niech się pani nie martwi panno Lido! — odezwał się Holub porywczo.
— Cóż mam więc robić? — zapłakała Lida głośniej — przecie już nie mogę tak żyć! Gdy pan do nas przychodził, to było tak — tak — — straszne dla mnie. Możeby wszystko znowu skończyło się tak, jak z nim mogło się to stać; albo inaczej, w inny sposób. Potrafię być lepsza — Lida gryzła w rozpaczy palce do krwi — niech mi pan wierzy, niech mi pan wierzy, że tak. Gdybym pana nie była poznała, może nie potrafiłabym tego; ale teraz — — teraz — —
— Panno Lido, — przerwał jej Holub chrypliwym głosem.