Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




IX.

Gwoli Frydeckiemu nie zatrzymaliśmy się długo w Dreźnie, które, nawiasem mówiąc, bardzo niewiele Florę zajmowało. Wydawała się zbyt pogrążoną w myślach dotyczących zmiany jej stanu, aby reszta świata żywiej na nią oddziaływać mogła. Tylko przed Chrystusem Tycyana wybił się zachwyt na jej twarzy, a przed Madonną Sykstyńską drgnęła jej ręka, spoczywająca na mem ramieniu. Niewysłowiona jakaś tkliwość rozlała się na jej twarzy, a oko zajaśniało cichem, głębokiem wzruszeniem. Ale nawet wówczas nie zdradziła ani słowem swych uczuć, została niema, a gdy po chwili jakieś wędrowne to-