Przejdź do zawartości

Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/452

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tam wysokiéj wartości. Za to wydań zagranicznych jego poezji jest kilkadziesiąt.

Wymowa.


141. Głównie kaznodziéjów mamy z tego okresu, nie zaś świeckich mówców. Świeccy mówili, ale nie pisali. Kto ciekawy szukać jednak wzorów wymowy świeckiéj, może je przejrzeć w „Swadzie polskiéj i łacińskiéj“ Jana Ostrowskiego Danejkowicza, który zebrał w kilku tomach ogromnego dzieła różne mowy sejmowe, kancelaryjne, weselne, a nawet pogrzebowe. Zbiór ten miał zgromadzić i wydać pod imieniem jednego z sekretarzy swoich Jan Fryderyk Sapieha, z kasztelana trockiego kanclerz litewski, jeden z najuczeńszych panów za czasów saskich, zmarły w 1752 r. [1]).

Kaznodziejów za to posiadamy mnóstwo. Przejście od złotego okresu do epoki zepsucia wymowy, stanowi ksiądz Jakób Olszowski, jezuita, który już za Zygmunta III zdobywał się na przesadne obrazy. Mając kazanie nad ciałem biskupa wileńskiego Paca, Olszowski swoje „Mauzolea pacowskie“ rozkłada już na piramidy i kolumny; wdaje się w astrologją i chiromancją. Jedno kazanie swoje dzieli na żałoby, w drugiem cnoty sapieżyńskie przebiera jako pojedyncze grona. Ksiądz Andrzej Skibicki, także jezuita i spółczesny Olszewskiemu, do kazań swoich plątał już Jowisza i opowiadał bajkę, jako zdrowie od niego uproszone, zasadzali ludzie na osła. Mateusz Bembus, jeden z najdawniejszych mówców tego czasu, kaznodzieja królewski po Skardze, na pogrzebie pewnego biskupa poznańskiego, który za herb miał Łódź, opisuje

  1. Wprawdzie Bentkowski twierdzi w Historji Literatury, że pierwsze wydanie „Swady“ wyszło w Kaliszu w 1684 roku, co naturalnie przeczyłoby stanowczo udziałowi Sapiehy w jéj wydawnictwie, ale że dotychczas nie znaleziono w żadnéj bibliotece wydania, o którem wspomina Bentkowski, opierając się przeto na jednozgodnem świadectwie spółczesnych, autor tak jak inni „Swadę“ przypisał Sapieże. Umieszczamy tę uwagę, ponieważ, któryś z krytyków, trzymając się Bentkowskiego, zarzucał autorowi mylne podanie tego szczegółu.
    Przyp. wyd.