Strona:PL JI Kraszewski Kotlety 1830.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Smiechy i głośna, żywa rozmowa odzywała się wewnątrz, my zaś kierowaliśmy błędne nasze kroki w stronę z której wychodziła. Ujrzeliśmy naprzód w około ogniska tłumy kucharek i kuchcików; mnóstwo patelni napełniało ten przybytek gastronomiczny słodkim dla nosa zapachem kotletów; ale mamże ci opisać, czytelniku, widok który, mię uderzył na wejściu do pokojów? Widzę, że tego po mnie wymagasz słuchaj: więc! Ujrzałem powiewającą sutanę obok sukni kobiecej, łysinę kleryka spoczywającą na ramieniu restauratorki. Horrendum! wykrzyknąłem zdziwiony, a P. Epifani milczenie mi nakazał, wchodząc do bocznej stancyjki, skądeśmy mogli widzieć wszystko, nie będąc widziani. Chociaż ciekawość moję najbardziej zajmowały szarmanckie i wcale nieplatoniczne westchnienia kleryka do restauratorki, nie mogłem się jednak wstrzymać, żeby nie obejrzeć pokoju w którym byłem.
Była to ciupka z dwoma oknami, do połowy tajemniczą merynosową firanką zawieszonemi. Parawan zasłaniał łóżko gosposi, tak uprzejmej dla gości. Nad niém był krzyżyk i portret nieboszczyka męża, którego nigdy nie było na świecie, ale trzeba było tego portretu dla syna, urodzonego jure caduco, żeby też przecie widział że miał kiedyś ojca. Dwie świece paliły się na stołach przygotowanych do jedzenia. Na jednym z nich łapczywie dojadał kotleta i kostkę oblizywał milionowy plenipotent, o którego majątku różni różnie gadają. W drugim końcu toczyła się żwawa rozmowa dwóch biegłych prawników, którą zakończyła butelka wina. Winnem miejscu młodzik, dopijając kawy, trzymał za rękę dziewczynę, pod pozorem aby mu nie umknęła, chociaż, jak mi Bóg miły, dziewczyna tyle chciała uciekać, ile i panicz. Przysunąłem się do kopersztychów, i w prostocie ducha, pierwszy raz je zobaczywszy, sądziłbym, że miejsce w którem zostały umieszczone, musi bydź gabinetem anatomicznym: ale tam gdzie dają kotlety, cóż mogą robić te i tym podobne wyobrażenia. Z kolei spojrzałem znowu na rozczulonego kleryka; stały przed nim talerze i sztut-