najlepsza formalność. Na takich panów, trzeba, jak mówią, kosy na kamień, takiego, jak oni, żeby ich nauczył, nie rozumu, (tego nauczyć nie można pomimo przysłowia), ale jak boli szelmostwo. Z tych wyrazów szlachcica poznałem, że go jeszcze bolały dawniejsze rany; odwróciłem więc rozmowę do dziérżawców, tracących na dziérżawach.
— Mówiłem, ciągnął daléj, że są tacy, którzy tracą nieswoją winą, nie wolą Bożą, a jak stracą raz, ochota odpadnie, przywiąże się wyobrażenie jakiego nieszczęścia, a potém już tracą, a tracą do samego ostatka. Inni są, panie, którzy ledwie żyjąc, jeśli nie tracą, to téż nie zarabiają. Takich po większéj części obsiada i objada familia liczna, albo wysysa jaki proces nieszczęsny. Już im nawet nie myśléć o zarobku, byle Pan Bóg dał nie stracić. To są biédni, których żal tylko. Ale są tacy, którzy tracą z dobréj woli, przez próżniactwo, przez fonfry w nosie. Zdaje im się, że powinni utrzymywać dom na takiéj stopie, jak zamożni sąsiedzi; jeżdżą poczwórne, jedzą smaczno, spią długo, a wychodzą, — goło, golissime, Mosanie. I dobrze im tak. Sami sobie winni. Niechaj na possessyi ogrodów nie zakładają, domów nie budują, elegancye porzucą, niech pracują, o jutrze myślą. Ci panowie dziérżawcy eleganci, kończą bardzo smutnie; z jednéj possessyi przechodzą na drugą, zawsze obwiniając czasy i okoliczności, wszędzie jedne głupstwa popełniając, coraz zmniejszając dziérżawę, aż wreszcie zostaną na łasce ludzi i bez kąta. Takich to nie żal, poprawdzie powiedziawszy, bo jak sobie posłali, tak się wyspali. Ale patrzyć na biédaka, który choruje, pracuje, a traci, bo go
Strona:PL JI Kraszewski Dzierżawca na Wołyniu.djvu/5
Ta strona została uwierzytelniona.