Przejdź do zawartości

Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ze snu, na wszystkich twarzach malowało się zadowolenie, a ja czułem się zgubiony. Nastąpiły dnie najsroższej męki. Tinkutza była wniebowzięta, a ja zrozpaczony: «Wzruszenie tak cię oszołomiło? — rzekła do mnie któregoś dnia — jakże jestem szczęśliwa»!
Biedna dziewczyna.
Ażeby znaleźć zapomnienie, plotłem od rana do nocy. Wszyscy spostrzegli, że straciłem dawną swobodę i opowiadam znacznie gorzej. W dniu zaręczyn byłem bliski omdlenia. Rodzina i narzeczona kładli to na karb wielkiej radości. Przybył ksiądz i dokonał obrzędu zaręczyn; zamienił obrączki i pobłogosławił nas. Zażądano, ażebym im znowu opowiedział jakąś bajkę, ale w mózgu czułem taką pustkę, że nigdybym się nie zdobył na żadną historję, gdyby nie ksiądz, którego obecność przypomniała mi jakąś anegdotę.
— Znałem pewnego popa, który skarżył się, że wieśniacy, których najął do roboty w polu, pracują zbyt wolno, i że poprostu naigrawają się z niego. Rzekłem do popa:
— Jest tylko jeden sposób, ojcze.
— Jaki, synu?
— Kląć chłopów, kląć, jak woźnica!
— Nie mogę kląć. Kościół wzbrania; jest to grzech.
— Pewno, że grzech, ale arcybiskup z Bukaresztu odpuścił, na wypadek, gdyby nie można inaczej.
Pop spojrzał powątpiewająco, lecz świadkowie zawołali:
— Proszę nam opowiedzieć, jak to było? Proszę nam opowiedzieć!