Przejdź do zawartości

Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

całą moją historję, niczego nie ukrywając, począwszy od domu matki, skończywszy na ucieczce z żaglowca.
Wysłuchał mnie, słowem nie przerywając.
Wkońcu wstał i rzekł:
— Połóż się tutaj. To wszystko, co ci mogę na razie powiedzieć.
Byłem nieco zdziwiony; ale święcie przekonany, że mi pomoże odnaleźć drogie istoty. Jak kłoda padłem na siennik, patrząc na mojego dobroczyńcę, który przycupnął w kącie z wbitemi we mnie oczami.

Nazajutrz, o świcie zbudził mnie.
— Trzeba stąd iść...
— Poszukać mamy i Kyry? — spytałem pośpiesznie.
— Nie, trzeba iść i nie spotkać się ze mną... W złocie twem i kosztownościach jest przekleństwo! Odejdź... niech Ałłach czuwa nad tobą.
Wypchnął mnie z komórki, pozostawił na dworze, a sam oddalił się z swoim koszem rahatłukum.


∗                    ∗

Starzec ten, wioślarz i człowiek, wynajmujący konie — byli to jedyni uczciwi ludzie, których spotkałem w tych czasach i długo, długo potem... A pierwszy dzień wolności był jedynym jasnym dniem, którego wspomnieniem rozgrzewałem biedne serce... Bo od tej chwili szedłem wprost w otchłań.
Byłem tak zdumiony bezwzględnem postępowaniem Turka, iż zacząłem przypuszczać, że miałem