Przejdź do zawartości

Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Zabrał on:[1] jemu płochość lub podstęp odbije,
A najpewniej już dziedzic, kiedy go przeżyje.
Ta rola dziś Umbrena, wprzód Ofella dłużej
Była, w rzeczy niczyja i chwilowo służy
       185 To mnie, to innym; a więc nie traćcie odwagi
I mężnem sercem znoście złej fortuny plagi«!


SATYRA III[2]

— »Piszesz rzadko, pergamin[3] podać sobie każesz
Czterykroć ledwie w roku, coś napisał, zmażesz,
Zły na siebie samego, że wino i spanie
Zabiło ci poezję — cóż się z tobą stanie?
       5 Aleś tu w Saturnalje[4] zjechał po trzeźwemu:
Śpiewaj, jakeś obiecał! — No! — Ani rusz! — Czemu?
Piórko, ściany przeklęte[5] przez bogi i wieszcze,
Próżno winisz, że natchnień nie przychodzą dreszcze.
A takeś się odgrażał, z jakim to rozmachem
       10 Pisał będziesz, pod ciepłym znalazłszy się dachem!

  1. W. 131. on — weteran, Umbrenus.
  2. III. — Długa, pełna dowcipu i humoru satyra, ośmieszająca mądrość stoicką, a mianowicie naczelne jej twierdzenie ὅτι πᾱϛ ἅφρων μαίνεται, każdy głupiec szalony.
  3. W. 1. pergamin, używany jako bruljon, gdyż łatwiej było mazać, niż na papierze, którego używano zwykle na czysty odpis.
  4. W. 5. Saturnalje — nasz karnawał.
  5. W. 7. ściany. Poeta czuje się natchnionym tylko na wolnem powietrzu, w gaju, nad strumykiem i t. p. (Por. P. I 1, 30); przeklina więc ściany, które go w porze zimowej jakby w więzieniu trzymają.