Strona:PL Henryk Samsonowicz - Łokietkowe czasy.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Łokietkowe czasy2

wieku przekształcać się coraz szybciej. Wiele było czynników — i wewnętrznych i zewnętrznych — które na to wpływały. Warto o kilku z nich wspomnieć, bo będą one istotne i dla czasów Łokietkowych. W XII wieku Polska leżała na dalekich peryferiach Europy. To ogólnikowe sformułowanie wiąże się z faktem, że otoczona była ze wszystkich niemal stron krajami i społeczeństwami znacznie bardziej rozwiniętymi. Od zachodu — Niemcami, które w czasach Hohenstaufów były ośrodkiem świata łacińskiego, od wschodu Rusią Kijowską, „pierworodną córą Bizancjum”, zamieszkałą przez społeczeństwo piśmienne o wysokiej kulturze umysłowej, od południa — Czechami, zbliżającymi się już do okresu swej największej świetności gospodarczej i kulturalnej, i Węgrami — powiązanymi ze światem śródziemnomorskim. Nawet na północy w XII wieku intelektualny świat wikingów, ze swym wielkim handlem, swą literaturą sagmadrów, był bardziej oryginalny niż nasze tereny. Jedynym może wyjątkiem były ziemie Bałtów sięgające od dolnej Wisły po Zatokę Ryską i zaludnione przez plemiona będące jeszcze na dość prymitywnym etapie rozwoju. A w tym czasie przemiany społeczne, jakie zachodziły w rozwiniętych krajach sąsiednich, szczególnie w Niemczech, powodowały dalekosiężne skutki: liczne grupy społeczne, broniąc się przed deklasacją, poszukując nowych obszarów, gdzie spodziewały się znaleźć możliwości awansu życiowego i kariery, rozpoczęły poszukiwania „ziemi obiecanej”. Już na początku XII wieku rozwijała się w krajach niemieckich propaganda mówiąca o obszarach słowiańskich: „dobra ziemia mięsem, miodem, mąką opływająca, a jeśli się ją uprawi — dostatkiem wszystkich płodów ziemi tak bogata, że żadna z nich porównana być nie może”. Ponieważ zaludniona jest przez pogan, przez Słowian będących „najgorszym ludem ” (gens pessimi), więc korzyść z jej zajmowania będzie podwójna. „Sasi, Frankowie, Lotaryńczycy, Flandryjczycy — przesławni zwycięzcy — tam będziecie mogli i zbawić wasze dusze [nawracając pogan — dop. H.S.] i jeśli się wam spodoba, zdobyć na osiedlenie bardzo dobrą ziemię”. Ten list biskupów niemieckich, podobnie jak informacje zawarte w żywotach św. Ottona, apostoła Pomorza, przedstawiały stan rzeczy na obszarach Słowiańszczyzny połabskiej. Polska była krajem chrześcijańskim, ale dawała chyba większe możliwości przybyszom: ziemie były już częściowo nieźle zagospodarowane, a przybysze napotykali opiekę księcia, kościoła, i ponadto — duże możliwości prowadzenia handlu. Z jednej strony — z Polski można było wywozić futra, skóry, miód, w końcu stulecia zapewne już niekiedy zboże, a także — jeszcze niewolników. Z drugiej strony — nasz kraj stanowił chłonny rynek na produkty zachodnie: sukna, zbroje, korzenie — to wszystko, co nie tylko stawało się przedmiotem codziennego użytku, ale także wyróżnikiem znaczenia i prestiżu tej warstwy możnowładczej, która pragnęła upodobnić się do wielkich rodów zachodniej Europy. Do Polski ściągali zatem tzw. goście. Przybywali z Saksonii, Frankonii, Szwabii, z Flandrii i kraju mozelskiego. Przynosili ze sobą nowy obyczaj, swoje prawa, które wolno im było w Polsce stosować. Było to dla książąt i panów polskich opłacalne. Ale nie mieściło się to, czy może raczej niezbyt się mieściło, w zamkniętym systemie prawa książęcego. Już nie ten był najmądrzejszym, który najwięcej pamiętał, który znał doświadczenia minionych pokoleń i precedensy wyroków prawnych. Pojawiły się nowe obyczaje, które wymagały podejmowania decyzji w warunkach dotychczas nie spotykanych. Te ostatnie dotyczyły chyba szczególnie upowszechniania się pieniądza jako powszechnego środka wymiany i — co zapewne miało ważniejsze skutki — ogólnej miary wartości.
Nie należy sądzić, że w XII i na pocz. XIII wieku przybywanie „gości” powodowało wyraźniejsze odruchy niechęci. Jak pisał w XIII wieku autor tzw. interpolacji słowiańskiej w Kronice wielkopolskiej, „Niemcy znając państwa sąsiadujące ze Słowianami często z niemi obcują i nie ma na świecie innych narodów tak uprzejmych i przyjacielskich względem siebie jak Słowianie i Niemcy”. Ten stan rzeczy pogłębiany był niewątpliwie przez interesy książąt, którzy w imigracji „gości” widzieli atrakcyjną możliwość podniesienia swych dochodów i zagospodarowania nowych ziem swego władztwa.
Rozkład systemu prawa książęcego przyspieszony został wydarzeniami politycznymi. Na początku XIII wieku rozeszła się wieść o znalezieniu złota na Śląsku. Dzielnica Polski, dotychczas nie wyróżniająca się od innych, stała się terenem masowej kolonizacji, popieranej zresztą i organizowanej przez książąt wrocławskich, głównie przez Henryka Brodatego. Porządek wprowadzony na Śląsku tworzył m.in. nową jakość społeczną: mieszczaństwo. Miasta — Wrocław, Opole, Głogów — funkcjonowały od dawna. Teraz jednak zaczęły powstawać gminy, które w oparciu o tzw. prawo niemieckie posiadały dziedziczne działki ziemi, samorząd rozstrzygający sprawy cywilne, głównie gospodarcze (w oparciu o inny obyczaj niż rodzinny) i wreszcie — stosowały w swej działalności pieniądz. Nowy model życia nie był udziałem jedynie przybyszów. Na prawie niemieckim lokowani byli także osadnicy miejscowi. Ich powinności były także uiszczane w pieniądzu, co zwiększało dochody i księcia, i możnych, duchownych i świeckich. Ale najbardziej wprowadzeni do nowego obyczaju byli przybysze z Niemiec.
W tym samym czasie — a więc w I poł. XIII wieku — zaszły też inne istotne wydarzenia. Plemiona Bałtów zaczęły wkraczać w etap kształtowania organizmów wielkoplemiennych czy nawet państwowych. Jak zawsze, tak i w tym przypadku, wiązało się to z ekspansją na ziemie sąsiednie; ekspansją, która prowadziła do niszczących najazdów na Mazowsze, a z czasem i na Małopolskę. Nad Wisłą pojawili się Krzyżacy — zakon opierający swój byt na zaspokajaniu potrzeb tak religijnych, jak i — może przede wszystkim — materialnych drobnych rycerzy niemieckich. Pomijając skomplikowane dzieje tego zakonu, trzeba tu stwierdzić jedynie, że na północ od Polski powstał twór kolonialny, agresywny, reprezentujący wszystkie zdobycze techniki i organizacji, którymi dysponowała Europa czasu wypraw krzyżowych. Wreszcie — w pierwszej połowie stulecia — na Europę Wschodnią runęła nawała mongolska. Najazdy tatarskie zdruzgotały Ruś, a wyprawy 1241 i 1259 roku przeorały ziemie południowej Polski. Być może nie należy przeceniać dokonywanych zniszczeń; dość szybko były usuwane. Ale