Przejdź do zawartości

Strona:PL H Mann Diana.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w sieci kłamstw włoskich. Czyżby inaczej prześladował i więził tak wiernego poddanego jak ja?
Powóz księżnej zajechał, stała już przy otwartych drzwiczkach; nagle obejrzała się za nim jeszcze raz.
— Pan siedział w więzieniu?
— Wasza wysokości, przez dwa lata.
Księżna podniosła lorgnon: nie widziała jeszcze przestępcy politycznego. Pavic stal z odsłoniętą głową, ozdobiony krótkiemi, brunatno-czerwonemi lokami, światło połyskiwało w jego czerwono-blond brodzie, spoglądał jej swobodnie w oczy.
— Musi pan być nieprzejednany, — rzekła wreszcie księżna. — Jabym taką była.
— Broń Boże. Ale zawsze być pobożnym i zawsze lojalnym, a tylko dlatego, że się kocha swój lud, prześladowanym być i więzionym, — wasza wysokości, to boli, — rzekł namiętnie.
— Boli? Pan musi przecież być wściekły!
— Wasza wysokości, przebaczam im...
Trzymał prawą rękę z nieco nazewnątrz odwróconą płaszczyzną dłoni trochę powyżej biodra. Spogląda, ku niebu.
— Gdyż nie wiedzą oni, co czynią.
— Niech mi pan przy sposobności opowie coś więcej, doktorze.
Pożegnała go z powozu.
Było południe, na osłoniętych przed wiatrem ulicach piekło słońce. Księżna czuła się rozleniwiona i uśpiona przez same słowa, które spłynęły nu nią, przez więżące, omotujące, pozbawiające sil słowa. Jeszcze w jej chłodnych salach owiewał ją niezdrowy czar. Wszystkie przedmioty, których dotykała, były zbyt miękkie, milczenie w domu zbyt pochlebcze i zbyt marzycielskie. Mały ptaszek, który