Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
35.

Iako rozbóyca wilk koło obory
Schadza wieczorem na zawarte stada,
Y aby głodne nakarmił przemory,
Chciwemu szuka brzuchowi obiada:
Tak y on mocne obbiega zapory,
Y gdzie się iaka nayduie zawada,
Gwałtem chce przebyć, potem w mieyscu stanie.
Patrzą z wysoka strwożeni poganie.

36.

Zbyt miąższe drzewo na tamtem przechodzie
Leżało między ciosanemi tramy;
Iako więc miąższe u angielskiey łodzie
Poprzek wiszące na maszcie widamy.
Ten mężną ręką w zapędzonem chodzie
Niósł wielki rycerz do kościelney bramy
Y dał w podwoie raz niewytrzymany,
Rospuściwszy w nie tram roskołysany.

37.

Trudno wytrzymać kamień w one czasy
Y twarda spiża tak cięszki raz miała:
Wyrwał z marmuru stalone zawiasy,
Wrota wypadły, a ziemia zadrżała
Nie mocniey taran zakowany straszy,
Nie mocniey kule wypadaią z działa!
Iako wylewa rzeka: takiem kształtem
Leią się ludzie, nową drogą gwałtem.