Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
95.

Tam patrzay, iako Dudon w świetney zbroi
Podsadza ognie pod północną bronę,
Stawia drabiny na mury, a twoi
Bieżą za iego powodem w tę stronę.
Ten zasię, który na pagórku stoi,
A ma kapłańską na włosach koronę,
Biskup iest Admar; patrzay iako [prawi]
Y teraz żegna y lud błogosławi.

96.

Podnieś wzrok wyższey na powietrze, kędy
Anyołów poczet stoi niezliczony!“
On oczu wzniozwszy, widział, że stał wszędy
Lotnych rycerzów zastęp uskrzydlony:
Trzy pułki beły, a pułk we trzy rzędy,
Każdy się kołem ciągnął rozdzielony;
Koła zaś zwierzchnie bardziey się szerzyły,
Lecz wnętrzne mnieysze y ściśleysze były.

97.

Tu schylił blaskiem zwyciężone oczy,
Y zaś ie podniósł, ale w małey chwili
Zniknęło wszystko. Potem do swych skoczy,
Którzy iuż wszędzie pogaństwo pędzili.
Wprzód Rynald skoczył do miasta ochoczy,
Potem co śmielszy za niem się puścili.
Nie mieszka daley Hetman y wiernemu
Bierze chorągiew z ręku chorążemu.