Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
65.

Trzecią część miasta ledwie obegnało,
Y to nie spełna, woysko Goffredowe,
Bo niepodobna, aby było miało
Wszystko okrążyć koło obozowe.
Ale na drogi, któremi czekało
Posiłków iakich, słał ludzie gotowe,
Któremi wszystkie gościńce osadził,
Gdzieby kto żywność albo lud prowadził.

66.

W tem kazał, aby obóz umocnili
Wielkiem przykopem, aby tak beł cało,
Ieśliby z miasta wycieczkę czynili,
Albo też z pola chciał kto natrzeć śmiało.
A skoro przykop przy nim wymierzyli,
Iechał oglądać Dudonowe ciało,
Gdzie zastał pierwszych towarzyszów czoło,
Którzy płakali, stoiąc nad nim w koło.

67.

Ci go na mary wysokie włożyli,
Groffred, widząc go, żałość swą pokrywał:
Twarz niewesołą — tem, co nań patrzyli —
Y nie barzo też smętną ukazywał.
Tak powiadali, co tam w ten czas byli,
Że się nań patrząc długo zamyśliwał;
Myśliwszy długo, potem podniósł głowę,
Y taką nad niem uczynił przemowę: