Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
50.

Biegł wielkiem pędem, chcąc na Cyrkaszczyku
Zemścić się srogiey śmierci Dudonowey;
Krzyknie na swoich, co po pułkowniku
W oney przygodzie smętnie stali nowey:
„Takli stać tylko darmo macie w szyku
A nic nie czynić w żałości takowey?
Czemu się wodza naszego nie mściemy?
Czemu do murów zaraz nie bieżemy?

51.

Niechay z żelaza, niechay będą z stali,
Z basztami iako nawarownieyszemi,
By wszyscy, co ich, na nich także stali —
Nie będzie Argant bespieczny za niemi.
Będą się y tam Saraceni bali;
Ia wprzód do szturmu póydę przed wszystkiemi“.
To rzekszy, skoczy ku wysokiei ścienie[1],
Niedba na strzały, ognie y kamienie..

52.

Ogromną głowę y oczy gniewliwe
Y straszliwą twarz tam y sam obraca:
W nieprzyiaciołach trwożą się lękliwe
Serca, mniemaią, że iuż mur wywraca.
Kiedy tak Rynald swoie szturmu chciwe
Prowadził pod mur, Sygier ie odwraca
Przez którego więc zawsze odprawował,
Gdy co ważnego Goffred roskazował.

  1. ścienie zamiast ścianie, por. pieśń II, str. 58, zwr. 60.