Przejdź do zawartości

Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapytałem ją, jak się to stało, że ona związała swój los z losem kapitana. — Niech on to panu sam opowie — rzuciła śmiejąc się piękna swawolnica. Zwróciłem się więc z mą prośbą do kapitana, który poczuł w te słowa: „Zaprzyjaźniony ze mną oficer miał jakąś sprawę w Rzymie załatwić, wziąłem więc urlop półroczny i udałem się tam z nim, sądząc, że mówią tam po łacinie w dobrem towarzystwie. Lecz ani się o tem śniło, byłem więc w wielkim kłopocie, a przytem nudziłem się porządnie, gdy kardynał Albani dał memu przyjacielowi depesze, które miały być doręczone w Neapolu. Przyjaciel mój odjeżdżając polecił mnie Jego Eminencji i to z tak dobrym skutkiem, że w parę dni potem dowiedziałem się, iż będę wysłany do Parmy, na dwór infanta. Tymczasem, chciałem zwiedzić port Civita vecchia i udałem się tam z przewodnikiem, mówiącym po łacinie. W porcie zobaczyłem starego oficera z tą dziewczyną, ubraną tak samo jak teraz. Zamieszkali w tej samej gospodzie co i ja, wieczorem widziałem ich znowu przy wieczerzy. Stary oficer czytał cały czas bardzo uważnie jakiś list i wcale nie rozmawiał ze swą towarzyszką. Nazajutrz rano, zobaczyłem oficera wychodzącego, co znaczyło, że dziewczyna została sama w pokoju. Posłałem do niej mego przewodnika z oznajmieniem, iż ofiarowuję jej dziesięć cekinów za godzinkę schadzki. Przewodnik wraca i powiada mi, że owa dziewczyna powiedziała, iż jedzie po śniadaniu do Rzymu, gdzie znajdę łatwo sposobność, aby z nią pomówić. — Dowiem się od furmana gdzie ona zamieszka — dorzuca przewodnik. Następnego dnia powróciłem do Rzymu, niebawem też doręczono mi depesze kardynała do pana Dutillot, ministra księcia Parmy, jakoteż paszport i pieniądze, nie myślałem już o pięknej dziewczynie, gdy naraz pojawia się mój cicerone mówiąc, że wie już, gdzie ona mieszka. Poleciłem mu donieść jej, iż odjeżdżam za dwa dni. W odpowiedzi kazała mi oznajmić, że będzie czekała na mnie przed miastem, bo chce ze mną pojechać. Jakoż w istocie zastałem ją przed Porta del popolo. Zaledwie zasiadła obok mnie w powozie powiedziała mi, żebym ją na obiad zaprosił. Było nam trudno porozumieć się, to też musieliśmy pomagać sobie gestami, lecz mnie to bardzo bawiło. Obiad minął nam bardzo wesoło, a po deserze porozumieliśmy się odrazu. Ofiarowałem jej dziesięć dukatów, myśląc, że na tem koniec, lecz ona ku memu zdziwieniu, oznajmiła mi, że pojedzie ze mną do Parmy. To mi się dosyć podobało, starałem się tylko wytłumaczyć jej, że gdyby ją ścigano, aby