Przejdź do zawartości

Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pójdę się ubrać — mówi różowa jak trześnia. — Nie, siądź mi na kolana i zawiąż mi oczy. — Przyszła. Uniosłem ją w ramionach na łóżko, pokryłem pocałunkami, mówiąc, że wiecznie będę ją kochał. Nie opierała się, zerwałem więc różę, która mi się piękniejszą wydała nad wszystkie inne. Przeżyłem z tą uroczą dwadzieścia jeden dni. Kto wie, czy nie były one najszczęśliwszemi w mem życiu? Pod koniec kwietnia odwiedziłem M. M. w klasztorze. Schudła i wielce się zmieniła. Starałem się, aby nie dać jej poznać iż ostygłem. M. M. mówiła wciąż o ucieczce z klasztoru, nie odbierałem jej nadziei, bałem się bowiem, że się znowu rozchoruje. M. M. odwiedzała mnie dwa razy w tygodniu, musiała więc zauważyć piękność mej Toni. Opowiedziałem jej wszystko, a ona zdawała się rada, że nie brakło mi radości życia. Los ma zmiany swoje jak księżyc, więc dobre następuje po złem, tak samo jak nieszczęście po szczęściu. Zgrałem się w tym czasie do szeląga, M. M. przyszła mi z pomocą, sprzedawałem jej brylanty i przegrywałem pieniądze. O porwaniu nie było już mowy, cóż bowiem mogliśmy począć bez środków do życia? Pewnego dnia zaprosił mnie angielski minister Murray na wieczór i zaprosił się do mnie, do Murano. Moja Tonia była jak zwykle uśmiechnięta i miła. Następnego dnia napisał mi Murray: „Zakochałem się po uszy w pańskiej czarującej Toni. Jeżeli mi ją pan odstąpi dam jej na własność pięknie umeblowane mieszkanie ze służbą i pensję miesięczną. Ponadto wyznaczę jej dożywotnią rentę po roku pożycia. Odpowiedziałem mu, że za trzy dni dowie się, czy Tonia zgodzi się na jego propozycje. Kochałem ją, lecz pomyślałem sobie, iż nie będę mógł zapewnić jej losu. Byłem więc już zdecydowany w głębi duszy. Powiedziałem jej wszystko. Poczęła płakać, mówiąc: Chcesz więc mnie porzucić? Pozwól mi się namyśleć do jutra. — Twój Anglik — przedkładałem jej nazajutrz — ładnym mężczyzną, a kiedy mówi po włosku, to trzeba się śmiać. — Jeżeli matka się zgodzi, może będę mogła go pokochać. Zresztą po roku możemy się rozstać a renta pozostanie. Pomów z moją matką, potrafisz to lepiej odemnie. Lecz Laura zgodziła się natychmiast, a nawet była bardzo uradowana z tak świetnego losu dla córki. Barbarina, młodsza siostrzyczka Toni, pocałowała mnie w rękę, była także czarująca. Toni przyrzekła przysyłać matce na utrzymanie, aby nie służyła w Murano. Po tej ważnej sprawie, załatwionej już ostatecznie, odwiedziłem M. M., która przyszła do rozmównicy z C. C. w żałobie, jak zaw-