Przejdź do zawartości

Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cia, w jaki sposób dostało się ono do mnie, ani też nie wiem, nie mam zgoła wyobrażenia, jak się to stało, że w tej samej chwili odzyskałem przytomność, zupełną przytomność — wyprostowałem się, przycisnąłem do wozu i ostrożnie prześliznąłem się obok niego. Jedyne, co pamiętam, to, że parobcy nadbiegli zobaczyć, co się ze mną stało; ale wtedy byłem już ocalony.
Odetchnąłem pełną piersią. Wuj wypił całą szklankę wody i uśmiechnął się, zadrgała mu ręka i poprawił się w krześle.
— Hm! — Potym bałem się — bałem się tak, żem cały dygotał... Ale gdy kto spotka się oko w oko ze śmiercią, jest spokojny, pewny siebie i nie boi się.
Znowu zrodziła się we mnie myśl, że wuj zapewne nie powinien był tak dużo myśleć o podobnych rzeczach i usiłowałem odwrócić rozmowę na inny przedmiot.
— A prawda! — zacząłem — czy wujaszek widział nowego bułanka, kupionego przez ojca — śliczny, prawda?
Konie były jedynemi stworzeniami, które go jeszcze interesowały — i wkrót-