Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

świeży ton podstawowy. Były tam wszystkie odcienia bronzu i złota i różowości; blade, blado-różowe nad wysokiemi szczytami błękitnemi, okrytemi błyszczącą srebrną powłoką śniegu, jeszcze bledsze nad górami porosłemi dojrzałym, żółtym mchem reniferów, i mocniejsze, żywsze nad soczystemi, zielonemi haszczami, okrytemi chłodną rosą.
Chwila to jest cudowna, kiedy szare góry otulają się w poranną zorzę i w błękit nieba jak w baśń tęczową i przeglądają się w lśniących jeziorach, wyświeżonych, o tak czarownym, pociągającym wdzięku, że stajesz jak urzeczony i myślisz, żeś chyba w czarów krainie. Nigdy nie zdarzyło ci się widzieć jeziora tak przezroczystego, odbijającego w sobie świat podobnego wdzięku z tak miękkiemi odblaskami, w tak łagodnym świetle marzenia i złudy.
A dzień rósł i ton światła potężniał. Przybywało więcej, coraz więcej tonów: była to jak gdyby muzyka, złożona z różnych głosów i instrumentów — póki wszystko to nie zlało się w jeden potęż-