Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

land, a Roland, pozostawszy nieco z tyłu z żoną, rzekł:
— Nasz Jan elegancko jednak wygląda.
— Tak — odparła.
A będąc jeszcze zbyt zmieszaną, by myśleć o tem, co mówi, dodała.
— Jestem bardzo zadowolona, że żeni się z panią Rosemilly.
— Poczciwiec głęboko zdumiony wykrzyknął:
— Ach! Co? Żeni się z panią Rosemilly?
— Tak. Dziś właśnie chcieliśmy zasięgnąc twego zdania.
— Patrzcie! patrzecie! Czy dawno to już postanowione?
— Och, nie! od paru dni dopiero. Jan chciał się wpierw z nią porozumieć, zanim się ciebie poradzi.
Roland zacierał ręce.
— Doskonale, doskonale. Ja zgadzam się najzupełniej.
Schodząc z wybrzeża na bulwar Franciszka I-go, Rolandowa raz się jeszcze odwróciła, by ostatnie spojrzenie rzucić na pełne morze, lecz nie ujrzała już nic, prócz szarego obłoczku, tak dalekiego, tak nikłego, że wyglądał na strzępek mgły.

KONIEC.