Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie, księże dobrodzieju, ja się znam na rzeczy; jeśli mówię w Galilei, to ma być w Galilei.
Wstali od stołu i przeszli do salonu. Następnie trochę podochoceni, goście zmieszali się na chwilę z chłopstwem, poczem się rozeszli.
Baron i baronowa sprzeczali się po cichu. Pan i Adelajda, bardziej zadyszana niż kiedykolwiek, zdawała się odmawiać żądaniu męża; nakoniec rzekła niemal głośno:
— Nie, mój drogi, ja nie mogę, nie potrafiłabym się do tego zabrać.
Wtedy ojczulek, widocznie wzburzony, odszedł od niej i zbliżył się do córki.
— Córuchno, możebyś się ze mną przeszła?
Bardzo wzruszona odparła:
— Jak chcesz, ojczulku.
I wyszli. Zaledwie stanęli w bramie, suchy wietrzyk wionął im w twarz — ów chłodny wiatr letni, zwiastujący już jesień.
Chmury pędziły po niebie, przesłaniając, to znów odsłaniając gwiazdy.
Baron przyciskał do siebie ramię córki, czule ściskając jej rękę. Przez parę chwil szli w milczeniu. — On wydawał się niezdecydowanym, zmieszanym. Wreszcie powziął postanowienie,
— Pieszczotko, mam oto spełnić rolę trudną, która należałaby się twej matce; ponieważ ona jednak odmówiła, ja musiałem się jej pod-