Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łunków, za każdorazowem dotknięciem doznawała wstrząsu i instynktownie przechylała głowę na drugą stronę, by uniknąć pieszczoty, która ją jednak czarowała.
Nagłe znaleźli się na skraju lasu. Przystanęła zmieszana, że się tak oddalili od zamku.
— Co tam pomyślą? Wracajmy — rzekła.
Cofnął ramię, opasujące jej kibić, a odwróciwszy się, stanęli tuż naprzeciw siebie, twarz przy twarzy, tak blisko, że czuli wzajem swój oddech i zamienili spojrzenia. Spoglądali na siebie jednem z tych spojrzeń mocnych, ostrych, przenikliwych, zespalających niejako dwie dusze. Szukali się w swych oczach, poza oczyma, w tej nieznanej, nieprzeniknionej sferze istnienia; badali się pytaniem niemem a uporczywem. Czem będzie jedno dla drugiego? Jakiem będzie życie, które razem rozpoczną? Jakie dla siebie wzajem rezerwują szczęście, radość, czy rozczarowanie w długiem, nierozwiązalnem sam na sam małżeńskiem? I oboje doznali wrażenia, że nigdy się jeszcze nie byli widzieli.
Nagle Julian, kładąc obie ręce na ramionach żony, całemi ustami złożył na jej ustach pocałunek głęboki, jakiego nigdy jeszcze nie otrzymała. Pocałunek ten wnikał jej w żyły aż do szpiku kości; doznała wstrząsu tajemniczego, a tak silnego, że obiema rękami gwałtownie