Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nagle dostrzegła Janina w obramieniu okna sylwetką starej panny, rysującą się w świetle lampy.
— Patrz — rzekła — ciotka Liza nam się przygląda.
Wicehrabia podniósł głową i głosem obojętnym, świadczącym, że nie jest odbiciem myśli, powtórzył:
— Tak, ciotka Liza nam się przygląda.
I w dalszym ciągu marzyli, przechadzając się zwolna, pełni miłości.
Lecz rosa pokryła już trawy i lekki dreszcz chłodu przebiegł ich postacie.
— Wracajmy już — rzekła.
I wrócili.
Za ich wejściem do salonu ciotka Liza znów podjęła robótką; głęboko nad nią pochyliła głową, a chude jej palce drżały lekko, jakby nadmiernie przemęczone.
Janina podeszła do niej.
— Ciociu, trzeba pójść spać!
Stara panna odwróciła oczy; były czerwone, jakby od płaczu. Zakochani wcale tego nie zauważyli; natomiast młody człowiek dostrzegł nagle, że lekkie trzewiczki dziewczyny były całkiem zroszone. Zdjęty niepokojem, zapytał pieszczotliwie:
— Czy nie zimno tym drogim nóżętom?
Nagle palce ciotki zadrżały tak silnie, że ro-