Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/378

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mimo zaciekłości losu możnaż zamknąć przystęp nadziei w jasny dzień wiosenny?
Szła, szła przed siebie, przez całe długie godziny, jakby pędzona podnieceniem wewnętrznem. Nagle się zatrzymywała i siadała na rowie przydrożnym, by dumać o rzeczach smutnych. Dlaczego nie była kochaną, jak tyle innych kobiet? Dlaczego nie zaznała nawet tych zwykłych radości, jakie daje życie spokojne, ciche?
Niekiedy jednak zapominała na chwilę, że jest starą, że nie ma już nic przed sobą prócz paru lat smutnych i samotnych, że cała droga życiowa leży poza nią; i wówczas, jak gdyby znów miała lat szesnaście, snuła marzenia słodkie, roiła o przyszłości czarownej. Wtem poczucie twardej rzeczywistości raptownie spadało na nią; dźwigała się złamana, jakby ją był przywalił ciężar ogromny, i zgruchotał kości i wolnym krokiem zawracała ku domowi, mamrocząc:
— Och, stara waryatko, stara waryatko!
Rozalia powtarzała jej co chwila:
— Niechże się pani uspokoi; co się stało, że pani znów taka wzburzona?
A Janina odpowiadała smutnie:
— Cóż chcesz, ja jestem teraz jak Pogrom w ostatnich chwilach życia.
Pewnego ranka pokojówka weszła do jej pokoju wcześniej niż zwykle i stawiając na stoliczku kawę rzekła: