Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Właścicielka, ogromna kobieta, o minie poważnej, siedząc przy biurku, spytała:
— Któż to jest ten pan Roussel?
Janina zmieszana odparła: — Ależ to notaryusz z Goderville, który co rok tu zajeżdża.
Gruba dama oświadczyła:
— Być może, ale ja go nie znam. Czy pani potrzebuje pokoju?
— Tak, pani.
I chłopiec hotelowy wziąwszy jej walizę, zaczął wchodzić na piętro, a ona za nim.
Serce się jej ściskało. Usiadła przy stoliczku i kazała sobie przynieść porcyę rosołu i kawałek kurczęcia. Od samego rana nie miała nic w ustach.
Jadła smutna, przy słabem świetle jednej świecy, rozmyślając o tysiącznych rzeczach, przypominając sobie przyjazd do tegosamego miasta, gdy wracała z podróży poślubnej, pierwsze przejawy charakteru Juliana z chwilą przybycia do Paryża. Ale wtedy była młodą, pełną ufności i sił. Teraz czuje się starą, nieporadną, słabą, nawet trwożną, wyprowadzoną z równowagi przez lada błahostkę. Po spożyciu posiłku, siadła przy oknie i przyglądała się ulicy, rojnej od ludzi. Miała ochotę wyjść, lecz nie śmiała. Napewnoby się zbłąkała, myślała w duchu. Położyła się więc i zdmuchnęła świecę.