Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I zawsze rozmawiały o przeszłości, Janina ze łzami w gardle, Rozalia spokojnym tonem chłopskiej niewzruszoności. Stara służąca kilkakrotnie wracała do sprawy zalegających procentów; nakoniec zażądała pokazania papierów, które Janina, absolutnie nie znająca się na interesach, ukrywała przed nią, wstydząc się postępków syna.
I przez cały tydzień Rozalia codziennie jeździła do Fécamp, by znajomy notaryusz wyjaśnił jej szczegóły, których nie rozumiała.
Pewnego wieczora, ułożywszy już Janinę na spoczynek, siadła koło jej łóżka i odrazu przystąpiła do rzeczy.
— Teraz paniusi wygodnie, więc pogadamy o interesach.
I wyłuszczyła całą sprawę.
Okazało się, że po uregulowaniu wszystkiego zostanie co najwyżej siedm do ośmiu tysięcy renty rocznej. Nic więcej.
Janina odparła:
— Moje dziecko, to i cóż? Ja dobrze czuję, że nie pociągnę już długo, więc to mi wystarczy.
Ale Rozalia się obruszyła:
— Być może, że paniusi wystarczy, ale panu Pawłowi to pani nie myśli nic zostawić?
Janina drgnęła.