Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nieśmiały wskazując na miłostki Juliana. Wicehrabia wpadł we wściekłość, lecz obawa strasznego skandalu kazała mu stłumić gniew.
Odtąd za każdem kazaniem, ksiądz coraz dalej prowadził dzieło zemsty, przepowiadając, ze zbliża się godzina, kiedy Bóg dosięże wszystkich jego wrogów.
Julian napisał do arcybiskupa list, pełen szacunku, lecz energiczny. Księdzu Tolbiacowi zagrożono niełaską. Więc zamilkł.
Spotykano go teraz często na dalekich samotnych przechadzkach, biegnącego szybko, z twarzą podnieconą. Gilberta i Julian odbywając swe konne wycieczki, co chwila go dostrzegali, to w pewnej oddali, niby ciemny punkt na skraju równiny, to na zboczu skał nadbrzeżnych, to znów czytającego brewiarz w jakimś ciasnym wąwozie. Wówczas skręcali z drogi, by uniknąć spotkania.
Nadeszła wiosna, potęgując ich miłość, co dnia rzucając ich sobie w objęcia, to tu, to tam, gdziekolwiek się dało znaleść jakieś ustronne miejsce.
Listkowie drzew było jeszcze zbyt skąpe a trawa wilgotna; nie mogąc też jak letnią porą zagłębiać się w zaroślach, za najczęstszy przybytek dla swych uścisków miłosnych używali ruchomego namiotu pasterza, który od jesieni stał pustką na szczycie pagórka Vancotte.